Łomża - okolice
Warsztaty plastyczne w Drozdowie
dzień 3
Dzień trzeci warsztatów plastycznych to jednocześnie zakończenie przygody. Niestety.Myślą przewodnią całego cyklu było wykonanie mapy-kolażu Łomży i Drozdowa.
Ostatni dzień to dopełnienie całości. Tym razem uczestnicy warsztatów mieli okazję dokładnie przyjrzeć się dawnej posiadłości Lutosławskich od zewnątrz.
Każdy miłośnik Drozdowa wie, że bryła muzeum nie jest jednorodna i składa się z dwóch wyraźnie oddzielonych od siebie części.
Pierwsza z nich to część dworkowa. Teoretycznie najmniej pozorna, ale jednocześnie moja ulubiona.
Część druga, to część willowa, w stylu włoskim. Od razu widać różnorodność form i stylów.
Ale - obejrzeć to jedno, a przenieść na papier - drugie. Wszyscy uczestnicy cierpliwie przyglądali się fasadzie, aby następnie krok po kroku przenieść charakterystyczne cechy budynku na papier.
Po skończeniu szkiców, chwila oddechu. W tym czasie dzieci mogły raz jeszcze przyjrzeć się różnorodnym formom graficznym, zaprezentowanym między innymi, w książeczkach przywiezionych przez pana Jana.
Rzecz jasna nie mogło obyć się bez akcentu przyrodniczego. A takie młodych twórców czekały tego dnia aż dwa. Pierwszym z nich okazał się fragment warsztatów o nietoperzach, które tego odbywały się w Drozdowie.
Drugi akcent przemówił jeszcze bardziej do mojej wyobraźni...
Pan Tomek zabrał dzieci do "Chaty Zielarki", czyli pomieszczenia wystylizowanego na izbę w chacie kobiety parającej się zbieraniem i wykorzystywaniem ziół.
Od razu w pamięci obudziły się moje wspomnienia z dzieciństwa. Bieganie po łąkach (tak, tak, nie bałam się kleszczy, boreliozy i innych współczesnych straszaków), zbieranie kwiatów... Teraz wiem, że były to naręcza wspaniałych ziół, które - gdybym tylko poprosiła Dziadka - mogłabym nauczyć się już wtedy rozpoznawać i wykorzystywać.
Teraz jednak, dzięki takim formom aktywności, jakie zaoferowali pani Teresa i pan Tomek, razem z dziećmi miałam okazję lepiej poznać to, co znałam nie znając naprawdę.
Do kruszenia i miażdżenia ziół służył moździerz. Dokładnie taki, jaki zawsze chciałam mieć w swojej anachronicznej kuchni.
Ale to przecież jeszcze nie koniec warsztatów! Zadanie jeszcze nie zostało do kończone. Dzieci dostały po kawałku "mapy", dla każdego fragment z jego otoczenia. W ten sposób, przedstawiając swój kawałek rzeczywistości, uwzględniając punkty charakterystyczne Łomży i Drozdowa oraz pokolorowane i wycięte ryby, przygotowane dzień wcześniej, dzieci stworzyły spójną całość.
Oby jak najwięcej takich form spędzania wolnego czasu!...
W imieniu swoim i dzieci (również moich dzieci) serdecznie dziękuję pani Teresie, panu Tomkowi, panu Janowi oraz wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji tego projektu. To był strzał w dziesiątkę!
Dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz