wtorek, 6 września 2016

Łomża - okolice: Warsztaty plastyczne w Drozdowie, dzień 1

Łomża - okolice

Warsztaty plastyczne w Drozdowie

dzień 1



Tytułem wstępu i usprawiedliwienia...


Zanim zacznę właściwy wpis muszę nieco się wytłumaczyć. Dlaczego? Ponieważ zarówno ten post, jak kilka innych, które - mam nadzieję - już wkrótce, są mocno zaległe. Plany były inne. Miało być systematycznie. Obowiązki zawodowe i życiowe zawirowania zdecydowały inaczej. Teraz jednak, korzystając z chwili oddechu, nadrabiam pierwsze zaległości.

Uwierzcie mi jednak, że mimo upływu czasu mam o czym pisać, a to wydarzenie na zawsze i bardzo pozytywnie zapisze się w mojej pamięci. Z wielu powodów.


Warsztaty plastyczne okiem mniej lub bardziej postronnego obserwatora

O tym, że kocham Drozdowo, nie muszę chyba nikogo specjalnie przekonywać. Szczególnie lubię stary dwór Lutosławskich, do którego chętnie bym się przeprowadziła. Choćby na jedną noc. Ale o tym (znowu) przy innej okazji. Niestety.

Wracając do tematu: tym razem miałam okazję spędzić twórczo i inspirująco czas na warsztatach plastycznych, zorganizowanych właśnie w Drozdowie. Głównym prowadzącym był pan Jan Rusiński, za którego przewodnictwem dzieci odkrywały tajniki rysunku i możliwości kolażu. Zanim jednak doszły od nitki do kłębka, czyli pracy wieńczącej dzieło, małymi kroczkami poznawały sekrety, uroki i w różnym stopniu zapomniane historie związane z Drozdowem.

Pierwszego dnia głównym punktem była wycieczka szlakiem ciekawszych miejsc, w trakcie której młodzi adepci sztuk plastycznych mieli jak najprościej utrwalić oglądane obiekty, mającymi stać się w nieodległej przyszłości orientacyjnymi punktami na mapie Drozdowa.

Na początek dzieci miały okazję zobaczyć pobliską kapliczkę Matki Boskiej. Ciekawostką z nią związaną jest "wypukłość" terenu, na którym stoi. Owa "górka", jak mówią podania, jest niczym innym, jak kurhanem, mogiłą pochowanych tam powstańców styczniowych. 



Niestety ze względu na chroniczny brak funduszy na zweryfikowanie prawdziwości tej historii musimy jeszcze poczekać. Biorąc jednak pod uwagę burzliwą przeszłość miejsca i zaangażowanie polityczne mieszkańców tych ziem, taka hipoteza jest bardzo prawdopodobna.

Kolejnym punktem był dom Pieńkowskich, rodziny znanej w Drozdowie i okolicy, nie tylko ze względu na handlowy charakter prowadzonej przez nich działalności, ale także ze względu na ich tułacze losy. Więcej informacji na temat losów Zbigniewa Pieńkowskiego i jego rodziny można uzyskać tu.



Spod domu Pieńkowskich dzieci przeszły do kościoła, wzniesionego przez Franciszka Lutosławskiego wg projektu Lanciego. Jego neoromańska bryła doskonale harmonizuje z otoczeniem, pozostając w ścisłym związku architektonicznym z grobowcem rodzinnym Lutosławskich, usytuowanym na pobliskim cmentarzu. Warto dodać, że kościół został wyświęcony pod koniec XIX w., w 1878 roku.


W kościele znajdują się tablice pamiątkowe i epitafia. Ku mojemu patologicznemu rozczarowaniu nie ma tam katakumb ani krypt. Wszelkie pochówki były dokonywane na terenie pobliskiego cmentarza. Tam też znajduje wspomniany już grobowiec, w którym spoczywa m.in. ksiądz Kazimierz Lutosławski, twórca Krzyża Harcerskiego.poświęconej cmentarzowi w Drozdowie .



Po powrocie do Muzeum przyszedł czas na zestawienie w całość zdobytych wiadomości. Naszkicowane obiekty należało umiejscowić na mapie.


Potem, traktując je jako punkty odniesienia, dzieci miały zlokalizować swoje miejsca zamieszkania. O tym, co z tego wyniknie, miały przekonać się w dniach kolejnych.

Przyrodniczym akcentem dnia okazała się "Grzebiuszka", czyli mała żabka posiadająca umiejętność zakopywania się w ziemi przy pomocy tylnych, grzebiących w ziemi nóg.


Prezentacji płaza dokonała niezastąpiona Pani Teresa.

Grzebiuszka w donicy z ziemią

Grzebiuszka



Zakopana Grzebiuszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz